
Premier Donald Tusk zabrał głos w sprawie afery, związanej z wprowadzeniem nocnej prohibicji w Warszawie: "Nie jestem zadowolony z tego jak rozwiązano kwestię ograniczenia sprzedaży alkoholu w Warszawie. Jestem za tym żeby działało to jak w innych dużych miastach". Szef rządu podkreśla przy tym, mimo że fakty na ten temat są znane: "twierdzenia że to rozgrywka między Kierwińskim a Trzaskowskim uważam za absurdalne".
O skandalicznym zachowaniu radnych Koalicji Obywatelskiej pisaliśmy na naszych łamach dwukrotnie. Podczas ostatniej Rady Warszawy miejscy radni związani bezpośrednio z Platformą Obywatelską zbuntowali się przeciwko wiceszefowi partii, a jednocześnie prezydentowi miasta stołecznego, Rafałowi Trzaskowskiemu.
W efekcie przygotowywany przez niego od wielu tygodni, autorski projekt uchwały, która wprowadza nocną prohibicję na terenie Warszawy, został odrzucony. W efekcie do dymisji podał się wiceprezydent Jacek Wiśnicki. Zakulisową rolę w tej sprawie miał odegrać szef stołecznych struktur PO, a zarazem minister spraw wewnętrznych, Marcin Kierwiński, który ma z Trzaskowskim na pieńku od września ubiegłego roku.
To właśnie wtedy prezydent Warszawy pozbawił stołka wiceprezydenta Tomasza Bratka - bliskiego współpracownika Kierwińskiego, a w jego miejsce powołał swojego kolegę ze szkoły Tomasza Mencinę, byłego burmistrza Ursynowa i Bielan. Za samorządowcem ciągnie się proces w sprawie śmierci 16‑letniej Magdy K., która w 2017 roku zginęła na niedokończonej ścieżce w parku Stawy Kellera na Bielanach.
Kierwiński miał według partyjnych działaczy wtajemniczonych w okoliczności sprawy wykorzystać fakt, że Trzaskowski po klęsce w wyborach na prezydenta RP znalazł się w Platformie Obywatelskiej na politycznym aucie, by wziąć rewanż za wydarzenia z 11 września 2024 roku.
W tym celu wywierał presję na radnych KO, by głosowali za odrzuceniem prezydenckiego projektu w sprawie zakazu nocnej sprzedaży alkoholu na trenie całego miasta od 23 do 6 rano w sklepach i a stacjach benzynowych, grożąc im politycznymi konsekwencjami.
W zamian miejscy rajcy z Koalicji Obywatelskiej zaproponowali projekt zakazu sprzedaży napojów zawierających alkohol, ale tylko w dwóch dzielnicach: Śródmieściu i na Pradze Północ. Jak na razie jest to projekt w fazie pomysłu, który został skierowany do konsultacji burmistrzów i radnych tych dzielnic. Nie niesie więc za sobą żadnych skutków prawnych.
Mieszkańcy i wyborcy PO są wściekli, bowiem wcześniej w trakcie konsultacji społecznych poparcie dla uchwały w sprawie prohibicji wyraziło ok. 80 proc. Warszawian. Warto też zauważyć, że podobnie rozwiązania od dawna funkcjonują z powodzeniem w większości dużych miast Polski - jest mniej nocnych awantur, przemocy w domach i na ulicach oraz mniej pijanych z obrażeniami na SOR-ach.
W kilka dni po tych wydarzeniach premier i jednocześnie lider Platformy Obywatelskiej zabrał w końcu głos w tej sprawie i choć skrytykował polityków Koalicji Obywatelskiej za sposób, w jaki sprawa została prowadzona, nazywając działania wokół projektu zakazów „spektaklem”, to w żaden sposób nie wyjaśnił komu, ani czemu ów "spektakl" miał służyć. Rodzi to kolejne pytania o to, czy Donald Tusk panuje nad tym, co dzieje się w jego własnej partii.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie