
Prezydent USA Donald Trump od lat konsekwentnie podkreśla swój szacunek i podziw dla przywódców autorytarnych, których ocenia nie przez pryzmat łamania praw człowieka czy ograniczania wolności, lecz ze względu na ich „twardość, skuteczność i spryt”.
To podejście było widoczne zarówno podczas jego pierwszej kadencji (2017–2021), jak i obecnie – w drugiej prezydenturze rozpoczętej w styczniu 2025 roku.
Podczas ostatniego spotkania z nowym prezydentem Korei Południowej Trump nawiązał do swojej relacji z przywódcą Korei Północnej. „Znam go lepiej niż niemal ktokolwiek inny, poza jego siostrą. Dobrze się z nim dogadywałem” – mówił o Kim Dzong Unie.
W pierwszej kadencji Trump przeszedł od nazywania północnokoreańskiego lidera „człowieczkiem z rakietą” do opisywania go jako wyjątkowo sprytnego polityka. Po historycznym spotkaniu w 2018 roku chwalił „chemię” między nimi i „piękne listy” od Kima.
Podobny ton towarzyszył jego relacjom z Władimirem Putinem. Już w 2016 roku Trump mówił, że rosyjski prezydent jest „silniejszy niż Barack Obama”. Później bagatelizował oskarżenia wobec Putina o zabójstwa dziennikarzy i ingerencję w wybory w USA.
„Myślisz, że nasz kraj jest taki niewinny?” – odpowiadał na pytania o brutalne działania Kremla. Nawet dziś, mimo pewnych rozczarowań, Trump podtrzymuje z nim bliskie relacje, często stawiając rosyjskie stanowisko wyżej niż ukraińskie.
Trump równie ciepło wypowiadał się o prezydencie Turcji Recepie Tayyipie Erdoganie, zwłaszcza po nieudanym puczu w 2016 roku. „Erdogan to cholernie dobry przywódca” – mówił w 2019 roku. W styczniu 2025 roku podkreślał, że łączy ich osobista przyjaźń.
Podziw wyrażał także wobec egipskiego prezydenta Abdela Fattaha el-Sisiego. W 2017 roku Trump powitał go w Białym Domu słowami: „wykonał fantastyczną robotę w trudnej sytuacji”, a dwa lata później nazwał „ulubionym dyktatorem”.
Choć Chiny są dla USA kluczowym rywalem, Trump niejednokrotnie chwalił przywódcę KPCh Xi Jinpinga. W 2018 roku gratulował mu faktu, że został „prezydentem na całe życie”, pół żartem sugerując, że podobny model sprawdziłby się także w USA. W kampanii wyborczej w 2024 roku nazwał Xi „genialnym i zawziętym człowiekiem, który rządzi żelazną pięścią”.
Lista autokratów, o których Trump mówił w pozytywnym tonie, jest dłuższa. Wśród nich znalazł się Rodrigo Duterte – prezydent Filipin, oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości, czy Alaksandr Łukaszenka, którego Trump w 2025 roku określił „wielce szanowanym prezydentem”, choć pięć lat wcześniej USA nie uznawały go po sfałszowanych wyborach.
Kontrastem dla ciepłych słów kierowanych wobec autokratów są wypowiedzi Trumpa o tradycyjnych partnerach USA. Kanclerz Niemiec Angelę Merkel krytykował jako „katastrofę”, Justina Trudeau nazywał „słabym i nieuczciwym”, a Emmanuela Macrona oceniał jako polityka o „złych ocenach”.
Jedynym wyjątkiem w gronie europejskich sojuszników jest Viktor Orban, którego Trump stawia w tym samym rzędzie co przywódców autorytarnych, podkreślając jego „siłę i skuteczność”.
Podziw dla autokratów i dystans wobec demokratycznych partnerów to cecha wyróżniająca politykę Donalda Trumpa od początku jego kariery prezydenckiej. Według komentatorów nie jest to przypadek – amerykański przywódca utożsamia skuteczność rządzenia właśnie z twardymi i niejednokrotnie brutalnymi metodami sprawowania władzy.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie