
ZUS szuka oszczędności niemal wszędzie, teraz także w kieszeniach ubezpieczonych. W ostatnim czasie bardzo nasiliły się kontrole urzędników ZUS. Tylko w pierwszej połowie tego roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych "odzyskał" z rąk ubezpieczonych ponad 117,5 mln. złotych.
Wszystko to przez nadużywanie zwolnień lekarskich, zwanych potocznie L4. Chodzi o przypadki, gdy zwolnienie jest wykorzystywane do aktywności, które w żaden sposób nie przyczyniają się do poprawy zdrowia chorego. A lista jest dość długa, dość powiedzieć, że chodzi np. o branie L4 żeby samodzielnie wyremontować mieszkanie czy pojechać w podróż albo wykonywać w tym czasie inną, dodatkową pracę, tzw. fuchę.
Jak się okazuje kontrole terenowe, prowadzone przez pracowników ZUS przynoszą nadspodziewanie dobre efekty. W zeszłym roku dzięki sprawdzeniu wykorzystywania L4 zgodnie z przeznaczeniem przyłapano na lewych zwolnieniach aż 461 tysięcy Polaków. W efekcie musieli oni oddać do ZUS aż 177 milionów zł, które zasilą tych naprawdę potrzebujących.
W najtrudniejszym położeniu znaleźli się ci, którzy po wizycie u lekarza dostali L4 z symbolem 1. Oznacza to, że "chory musi leżeć", oprócz udokumentowanych przypadków wizyt w przychodniach czy wykupienia leków w aptece. W zdecydowanie lepszej sytuacji są osoby, które mają wypisaną na zwolnieniu "dwójkę", bowiem mogą oni swobodnie przybywać poza miejscem zamieszkania, ponieważ schorzenie, na które cierpią nie powoduje konieczności leżenia w łóżku. To chociażby kobiety w ciąży czy też przede wszystkim pacjenci Poradni Zdrowia Psychicznego.
W zasadzie mają oni nieograniczoną swobodę ruchów. Warto przy tym pamiętać, że pracodawca w druku, który dostał automatycznie od ZUS nie widzi numeru statystycznego choroby, nie ma więc zagrożenia, że po powrocie do pracy zatrudniony będzie pokazywany palcami przez szefostwo czy współpracowników ze względu na to, że "jest wariatem". a to dane wrażliwe, tylko do wiadomości PZP i pacjenta właśnie po to, by uniknąć stygmatyzacji.
W chwili, gdy okaże się, że kontrola była uzasadniona, o co zresztą może poprosić sam pracodawca, zasiłek chorobowy czyli zazwyczaj 80 proc. średniej zarobków będzie nie tylko wstrzymany, ale ZUS nakaże również zwrot wcześniej wypłaconych świadczeń. Biorą pod uwagę, że na zwolnieniu lekarskim można przebywać nawet pół roku kwoty mogą być znaczne. Gorzej, że w takiej sytuacji po powrocie do miejsca zatrudnienia może na nas czekać rozwiązanie umowy o pracę z powodów dyscyplinarnych. Fakt ten będzie z kolei odnotowany w świadectwie pracy, co może znacznie utrudnić podjęcie zatrudnienia gdzie indziej, bo potencjalny pracodawca nie będzie chciał ryzykować współpracy z osobą, która dostała "dyscyplinarkę".
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie