Reklama

Zamknięcie porodówek do 2025 roku. Poważny kryzys demograficzny w Polsce od dekad


W całej Polsce zapadają decyzje o czasowym zamknięciu kolejnych oddziałów szpitalnych. Do końca 2025 roku funkcjonowanie zawieszą dziesiątki jednostek, przede wszystkim tych o profilu położniczo-ginekologicznym. Powód jest jeden: gwałtowny spadek liczby porodów, który sprawia, że wielu placówek nie stać już na utrzymywanie pełnych zespołów medycznych, mimo że oddziały świecą pustkami.


Dyrektorzy szpitali przyznają, że koszty przewyższają możliwości finansowe. W Bielsku Podlaskim oddział położniczy generował nawet 4 miliony złotych strat rocznie, a miesięczna liczba porodów nierzadko nie przekraczała kilkunastu. Podobna sytuacja powtarza się w wielu regionach kraju, zwłaszcza w województwach: podkarpackim, łódzkim, wielkopolskim i podlaskim.

Kryzys demograficzny uderza w system zdrowia

Zmniejszająca się liczba urodzeń to problem, który narasta od lat. Szpitale, szczególnie te w mniejszych miastach, coraz częściej mierzą się z sytuacją, w której przy braku porodów przez kilka dni z rzędu muszą mieć w gotowości lekarza, anestezjologa, neonatologa, położne i personel pomocniczy.

Prawo wymaga pełnej obsady, nawet jeśli na oddziale przez wiele dni nie pojawia się żadna pacjentka — a to oznacza rosnące koszty, których szpitale nie są w stanie pokryć.

W efekcie utrzymanie oddziału, który praktycznie nie przyjmuje pacjentek, staje się ekonomicznie niemożliwe. Dlatego coraz więcej jednostek decyduje się na czasowe zawieszenie działalności, licząc jednocześnie na systemowe rozwiązania.

Ministerstwo Zdrowia proponuje nowy model opieki okołoporodowej

W odpowiedzi na trudną sytuację resort zdrowia zapowiada zmiany organizacyjne. Istotnym elementem nowej strategii mają być punkty rodzenia przy SOR-ach lub izbach przyjęć. Dyżurująca położna będzie oceniać, czy pacjentka może bezpiecznie urodzić na miejscu, czy wymaga natychmiastowego transportu do większego ośrodka.

To kompromis, który ma zapewnić bezpieczeństwo rodzącym kobietom, a jednocześnie ograniczyć koszty funkcjonowania szpitali dotkniętych kryzysem demograficznym.

Ministerstwo podkreśla, że żaden region nie może zostać pozbawiony możliwości uzyskania pomocy w sytuacji nagłej, dlatego projekt ma być wdrażany tak, by utrzymać ciągłość opieki, nawet jeśli tradycyjne oddziały zostają czasowo zamknięte.

Niepokój mieszkańców mniejszych miejscowości

Choć zmiany mają charakter przejściowy, wywołują obawy lokalnych społeczności. Dla wielu kobiet oznaczają one konieczność wydłużenia drogi do porodu nawet o kilkadziesiąt kilometrów. Samorządowcy alarmują, że zbyt szybkie tempo zamykania oddziałów może pogłębić problem dostępności świadczeń zdrowotnych na terenach słabiej zaludnionych.

Rząd zapewnia jednak, że celem reformy nie jest ograniczanie opieki, lecz dostosowanie jej do realiów i faktycznej liczby porodów.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: RMF24 Aktualizacja: 06/12/2025 16:42
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do